czwartek, 9 maja 2019

Podnośnik

Nadszedł dzień, którego obawiałam się przez te wszystkie lata opieki nad synem.
Dziś nie miałam siły podnieść Pawła z łóżka. Tak po prostu, zabrakło mi mocy :(
Lata dźwigania odcisnęły piętno na moim kręgosłupie. Z każdym dniem było mi coraz ciężej, aż do momentu, gdy po prostu zdałam sobie sprawę, że syna nie podniosę.
Złość, rozpacz, płacz. A przede wszystkim bezradność.
W tym roku akurat postanowiliśmy zamontować podnośnik (jakbym coś przeczuwała), ale dofinansowanie z PFRON jest zbyt małe abyśmy mogli zakończyć inwestycję.
Nie mamy swoich środków żeby dołożyć, nie mamy nawet na remont, a musimy przerobić sufit, bo kiedyś mąż zamontował podwieszany, a niestety taki wyklucza montaż podnośnika.
Dobrze, że tata Pawła wszystkie przeróbki i prace remontowane robi sam. Ale już widzimy, żę zakup najtańszej farby nie był najlepszym pomysłem :(
Mam już dość wszystkiego, ciągłej bezsilności, ciągłego żebrania o wszystko.
Apele wysyłane drogą listową pozostają bez odzewu, nie zwracają się już nawet koszty znaczków i kserokopii dokumentów. Nie chce mi się wystawiać aukcji na charytatywniallegro, bo i tak nikt niczego nie kupuje. Robię zakładki, ale chwilowy boom już minął.
Spróbowałam zorganizować zbiórkę na siepomaga, ale w tym, tempie uzbieramy całą potrzebną kwotę za kilka lat. Udało mi się znaleźć jeszcze kilka fundacji pomagających młodzieży do lat dwudziestu paru, wysłałam potrzebną dokumentację, ale mijają tygodnie i odzewu nie ma.
Zostaliśmy sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz