sobota, 3 lutego 2018

Nowy Rok, nowe nadzieje, kolejne rozczarowania

Zaczął się Nowy Rok. Nasza walka o zdrowie Pawła trwa dalej.
Przypominamy, że można odpisać dla naszego syna 1 % podatku



Wciąż wysyłamy apele, zakupiłam kolejnych 100 znaczków za bagatela 260 zł plus kseropkopie dokumentacji, koperty. Trwają aukcje, niestety z coraz mniejszym rozmachem, bo jak nikt niczego nie kupuje, to zapału do pracy coraz mniej.
Fundacja Avalon umożliwia nam wysyłanie zapytań mailem, ale póki co i na tę formę pozyskiwania darczyńców nie ma żadnego odzewu.
Przypominamy, mile widziana każda złotówka:

Fundacja Avalon - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym, Domaniewska 50A 02-672 Warszawa, 
62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
•    tytuł wpłaty DURA, 4479.
Chęci do pracy są, szkoda tylko, że to trochę syzyfowa praca z marnymi efektami.
W dodatku nasze kochane państwo tworzy wciąż nowe projekty "prospołeczne" utrudniające nam życie, chociaż wydawałoby się, że powinny raczej pomagać.
Ustawa za życiem nas nie dotyczy, bo Paweł jest już dorosły. Z krótszych kolejek do specjalistów korzystają rodzice maluchów.  Oni mają dostęp do lekarzy łatwiejszy, rehabilitację częściej. Nasz najmłodszy, zdrowy syn potrzebuje ćwiczeń korekcyjnych na wadę postawy. Jednak nie ma żadnych szans dostać się na rehabilitację. Na ten rok miejsc już nie ma, a na przyszły nie rejestrują. Padła propozycja zabiegów odpłatnych, choćby od zaraz. Ale dlaczego? Dlaczego mam płacić za rehabilitację kolejnego dziecka? Gdzie trafiają nasze składki zdrowotne płacone w podwójnej wysokości? Raz za pracę zawodową taty Pawła, a drugi raz za to, że próbujemy sprzedawać nasze rękodzieło. Jako maleńka firma zarabiająca ostatnio tylko na ten nieszczęsny ZUS. Obliczyłam, że przez 2 i pół roku działania firmy wydaliśmy 15 tysięcy na składkę zdrowotną i usługi księgowe konieczne dla świętego spokoju. Ile to byłoby wizyt lekarskich, ile godzin rehabilitacji?
Na dodatek w tym roku dowiedziałam się, że bezprawnie odliczaliśmy ulgę rehabilitacyjną. Bo okazuje się, że syn otrzymując rentę socjalną plus zasiłek pielęgnacyjny, który w moim mniemaniu nie powinien być wliczany do dochodu, jest zbyt zamożny żeby być na naszym utrzymaniu. Za 700 zł renty i 153 zł zasiłku ma się sam wyżywić, ubrać, dowieźć do Gdańska do szpitala. Pomijam fakt opłat mieszkaniowych, bo sam mieszkać i tak by nie mógł. Chyba, że opłaciłby sobie asystenta, gospodynię i nie wiem kogo jeszcze. O rehabilitacji za tę zawrotną sumę, to już w ogóle nawet nie marzę.
Czekam więc na wezwanie z Urzędu Skarbowego i żądanie zwrotu około 2 tysięcy zł plus odsetki za 4 lata.
Nie wiem, naprawdę nie wiem ile jeszcze mamy znieść?
Na ile wystarczy nam zdrowia?
Korzystam więc z tego, że jeszcze mam się w miarę dobrze, jeszcze mam chęci. Zabieram się za adresowanie kopert i pakowanie dokumentacji, a jutro wspólnie z mężem wracamy do rękodzieła.
Nasze nowe zakładki, zapraszamy do zakupu
zakładki do książek