wtorek, 24 września 2013

Ruszają aukcje "Gwiazdkowe"

Od kilku dni ruszyłam z rękodziełem na aukcje dla Pawełka. W tym roku robię karczochy, ponieważ nie mam warunków w zabawę metodą decoupage. Karczoch nie potrzebuje tyle miejsca i nie robi takiego bałaganu. Ze wszystkim mieszczę się w 1 kartonie, nie muszę myć pędzli, chuchać, dmuchać żeby schło. Palce bolą, ale co tam dam radę;)
Pojawiły się już pierwsze aukcje, myślę, że systematycznie będzie ich przybywać.
zapraszam:karczochy




Zapraszam również do zakupu bombek, które pozostały z wcześniejszych sezonów:
bombki

wtorek, 10 września 2013

Początek roku szkolnego

Rok szkolny rozpoczęty. Paweł powtarza I klasę. Tak zdecydowaliśmy. Nigdy nie był odraczany, więc gdyby kontynuował naukę normalnym tokiem, za dwa lata zakończyłby edukację i...siedziałby w domu bez żadnych perspektyw na dalszą naukę i pracę. Nie otrzymanie promocji to jedyna metoda na przedłużenie nauki w szkole. Skoro nie ma innej możliwości, niech powtarza.
Najmłodszy Łukasz również drugi raz w zerówce. Niech się malec cieszy dzieciństwem, na naukę i pracę jeszcze będzie czas.
Paweł ma zajęcia z Panią Hanią i Panem Tadeuszem, jak w zeszłym roku. Zabrakło Pani Agnieszki, ale jej miejsce zajęła równie wspaniała Pani Gabrysia. Korzystając z pogody "nauka" rozpoczęła się na łonie natury. Znowu jest mnóstwo pomysłów i ciekawym propozycji. W tym roku do Filharmonii panie chcą chodzić same, bez pomocy Pawłowego taty, który "robił za szofera". Nowością są sobotnie wypady do kina czy inne tego typu wyjścia.
Dzisiaj Paweł miał gotować jakąś tajemniczą potrawę. Niestety nie zostałam uprzedzona, a bez uprzedzenia to do mojej kuchni niestety wejść się nie da. Nie ma miejsca żeby Paweł wjechał, bo obecnie parkują tam już dwa wózki, krzesło do biurka, hulajnoga, jeździk i masa kartonów wyniesionych z pokoju na czas trwania malowania dużego pokoju, które z przyczyn od nas niezależnych trwa już trzeci miesiąc. Może do końca roku skończymy;)
Tata Pawła pracuje nadal, zakład przedłużył mu okres wypowiedzenia o kolejne 3 miesiące. Dla nas to dobra wiadomość, ale jednocześnie oznacza, że remont nie zakończy się zbyt szybko, bo po prostu nie ma kto malować. Kiedyś próbowałam malować sama, ale zanim wszystko przygotowałam, poprzestawiałam, poprzykrywałam, już musiałam kończyć, bo trzeba było odebrać Łukasza ze szkoły. Dla mnie doba jest za krótka i na nic nie starcza mi czasu. Czasem odnoszę wrażenie, że moja rodzina bez przerwy je, bo co chwila buszują po lodówce i szafkach, jeden skończy, drugi zaczyna, a nie każdy niestety nakarmi się sam. W zlewie wciąż pełno brudnych naczyń. Och marzy mi się zmywarka, ale to równałoby się kolejnemu przemeblowaniu i tak już zagraconej kuchni. Plusem na pewno byłoby mniej zajęć dla mnie i spora oszczędność wody, dziś przyszło rozliczenie za pierwsze półrocze i znowu dopłata 290 zł. To i tak mało w porównaniu z ostatnią dopłatą ponad 600 zł, ale zwiększyliśmy planowane zużycie miesięczne i płacimy po prostu co miesiąc wyższy czynsz. Ale widać to wciąż za mało. Chyba przestaniemy się myć;)
Z dobrych wieści napiszę jeszcze, że komputer Pawła wrócił do życia. Wystarczyło wstrząsnąć przed użyciem;) Co prawda wyczyniałam z nim cuda, bo wyjmowałam baterię, wkładałam z powrotem, przewracałam, pukałam, macałam i nic. A mąż przyszedł, puknął w klawiaturę i ekran odżył. Cud. Wiem, wiem, to na pewno chwilowe, coś musi być nie tak i na pewno niebawem da o sobie znać ponownie. Ale póki co, "odpukać", działa i oby działał jak najdłużej.