Dzień 29 października 2013 roku na długo utkwi nam w
pamięci. W tym dniu spełniło się jedno z największych Pawła marzeń. Spędził
dzień na planie swojego ulubionego serialu W11. Spotkał jedną parę Komisarzy,
miał okazję porozmawiać, zrobić pamiątkowe zdjęcia.
Ale od początku.
Paweł jest zagorzałym fanem serialu W11 Wydział Śledczy . Ogląda
wszystkie dostępne odcinki, buszuje w Internecie w poszukiwaniu tych, których
nie widział. Ubolewa nad tym, że nie ma dostępu do pierwszych serii, gdy był jeszcze
za mały aby oglądać. Śledzi nawet prywatne życie Komisarzy, wyszukując
ciekawostki na ich temat. Od pewnego
momentu zaczął przebąkiwać, że chętnie spotkałby się z bohaterami filmu na
żywo. Tym bardziej, że co chwila organizowane są jakieś spotkania w szkołach,
domach dziecka, a nawet co mnie osobiście
zdziwiło w przedszkolu.
Pomyślałam, że fajnie byłoby takie marzenie spełnić.
Niestety wcale nie było to takie proste. Przeraża już na początku odległość z
Bydgoszczy do Krakowa. Nie da się załatwić sprawy w jeden dzień. No, ale przede
wszystkim jak dotrzeć do producenta lub kogoś kto mógłby nam takie spotkanie
zorganizować. Przeszukując kontakty nie trafiłam na żaden, pod który mogłabym
swoją prośbę skierować. Przypadkiem czytając lokalną gazetę, znalazłam artykuł,
że Fundacja Mam marzenie chce spełnić życzenie chłopca z Barcina, który marzył
o podobnym spotkaniu. Skontaktowałam się
z fundacją z zapytaniem, czy nie moglibyśmy się przyłączyć do wyprawy. Tzn.
pojechalibyśmy na swój koszt, ale prosimy o pomoc w zorganizowaniu spotkania,
chociaż na chwilkę i nawet z daleka. Otrzymałam oficjalną odpowiedź, że Paweł
nie kwalifikuje się do spełnienia marzenia, gdyż Jego schorzenie nie zagraża
bezpośrednio życiu. Ale obiecano, że jak podróż dojdzie do skutku, będą o nas
pamiętać i będziemy mogli gdzieś tam z boku się dołączyć. Jakiś czas później na
stronie Fundacji z ogromną fetą pisano o spełnieniu marzenia Przemka. Najpierw
szok, potem ogromne rozczarowanie i rozpacz. Dlaczego bez nas? Dlaczego o Pawle
zapomniano? Podobno było za dużo dzieci, zamieszanie, harmider. Być może, ale
jedyna na tamten czas okazja nam przepadła. Było tak blisko…
Paweł na szczęście o niczym nie wiedział, bo by mu chyba
serce pękło z żalu.
Postanowiłam jednak, że choćbym miała poruszyć niebo i
ziemię, Paweł z Komisarzami się spotka.
Okazja nadarzyła się szybciej niż myślałam. Pewnego dnia,
Paweł szukając na Allegro czegokolwiek dotyczącego ulubionego serialu, trafił
na aukcję Fundacji Centaurus, na której sprzedawano wejście dla VIPów na plan
serialu W11. Nie było żadnych szczegółów, ale nie zastanawiałam się długo,
kliknęłam i wygraliśmy. Skontaktowałam się z Panią Olgą z Fundacji i umówiłyśmy
się, że zatelefonuje, gdy już będzie coś wiedziała. Zbliżały się wakacje,
wiadomo sezon ogórkowy, przerwa w kręceniu. Pawłowi oczywiście się nie
przyznałam do zakupu, powiedziałam, że takie kupowanie na odległość nie ma
sensu, że pewnie ktoś sobie zrobił żart itp. Mijały miesiące i nagle w czwartek
niespodziewany telefon, że mamy się stawić na planie serialu we wtorek 29
października o godzinie 12. Czasu na przygotowanie nie było więc wiele. Na
szczęście tata Pawła akurat dwa dni miał
w grafiku wolne. W poniedziałek o 6 rano schodził z nocnej zmiany i zaraz wsiadał
w samochód żeby dowiedź nas do Krakowa. Miał przed sobą prawie 7 godzin jazdy
po nieprzespanej nocy. Niestety ja nie prowadzę samochodu, więc nie mógł liczyć
na zmianę.
Chłopaki znali nieoficjalną wersję, że jedziemy do Krakowa
do Aquaparku. Początkowo miał to być
Park Dinozaurów w Zatorze, ale akurat w poniedziałki i wtorki jest nieczynny.
Wodę uwielbiają, więc ta wersja ich nie zdziwiła. Tylko dlaczego na drugi koniec Polski;) U nas
w Bydgoszczy Aquaparku nie ma, więc dzieciaki przyjęły naszą wersję z
entuzjazmem. Paweł oczywiście wiedział, że Kraków, to miejsce, w którym
powstaje serial, więc nakręcił się
niesamowicie. Cały czas mówił, że może gdzieś spotka któregoś z komisarzy, może
przyjdzie na basen, albo będzie spacerował
po mieście.
Musiałam jeszcze omówić kilka szczegółów wciąż więc gdzieś
telefonowałam albo odbierałam telefony,
smsy. Paweł coś wyczuwał, bo ciągle pytał kto dzwoni i po co. Nieźle się
musiałam nagimnastykować żeby tajemnica
się nie wydała. Ale warto było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz